Węże w garniturach – o „Psychopatach w firmie.”

foto: carterse

foto: carterse

1% społeczeństwa to psychopaci. Kolejne 10% to „szara strefa” niemal psychopatów, po których można się spodziewać zachowań psychopatycznych. Wielu z nich siedzi w więzieniach bądź właśnie się do tych więzień wybiera. Ale nie wszyscy. Sporą grupę psychopatów znajdziemy w firmach, w prężnie rozwijających się korporacjach, gdzie ich koncentracja na celach, urok osobisty i inteligencja spotykają się z uznaniem i są silnie promowane.

Psychopaci działają jak wytrawni myśliwi. Precyzyjnie identyfikują swoje cele i ofiary kierując się wyłącznie własnym interesem. Czasami wyzwaniem są dla nich osoby sławne i wpływowe otoczone blichtrem niedostępności. Innym razem kierują się ku słabym, skrzywdzonym, łatwym do wykorzystania. Każdorazowo pomijają w swych planach interesy i emocje tych osób. Niezdolność do empatii sprawią, że ludzie są dla nich tylko przedmiotami, środkami bądź przeszkodami w drodze do celu. A kiedy już ofiara psychopaty przestaje być mu potrzebna, zostaje bezpardonowo porzucona, zastąpiona kolejnych obiektem zdającym się móc przynieść psychopacie wartość.

Psychopaci kłamią i świadomie manipulują. Spontaniczne, bezwzględne kłamstwa idealnie wpisują się w historię snutą przez psychopatę, potwierdzają słowa, usprawiedliwiają czyny. W kłamstwa psychopatów są w stanie wierzyć nawet ci, którzy doskonale wiedzą, że prawda jest inna a fakty przeczą słowom. Cóż z tego, skoro owe słowa są tak wiarygodne i brzmią tak prawdziwie.

Szybko zmieniające się organizacje są doskonałym siedliskiem dla psychopatów, którzy z łatwością chowają się w chaosie i wykorzystują panujący rozgardiasz jako trampolinę własnego awansu. Przy skrzętnie wykorzystywanej umiejętności autoprezentacji, permanentnym braku szacunku dla wszelakich reguł i szeroko zakrojonym knowaniom są w stanie szybko awansować i umościć sobie stanowisko menedżerskie dające władzę, wpływ na ludzi i sowite uposażenie. To są warunki, w których psychopaci czują się wyjątkowo dobrze. Są to również warunki, w których funkcjonuje coraz więcej firm.

Ustrzec firmę przed psychopatą może rozbudowany proces rekrutacji oparty o duże doświadczenie i wiedzę rekrutera albo biurokracja, w której psychopacie trudno się ukryć. Jest ona dla psychopaty mało ekscytująca bo daje mało okazji do manipulacji i zmusza do funkcjonowania w poukładanej, owskaźnikowanej i jasno zdefiniowanej rzeczywistości, czego on szczególnie nie lubi. Problem w tym, że takich organizacji jest niewiele i ich liczba stale spada, bo kiepsko sobie radzą z potrzebami szybko zmieniającego się rynku. Z pomocą firmie może również przyjść tzw. „straż firmowa”, którą tworzą osoby o wyostrzonych umiejętnościach obserwacyjnych i analitycznych. Znajdzie się tam przedstawicieli działu personalnego, kontrolerów finansowych, jakościowców czy ochroniarzy. Mogą oni dostrzec nieetyczne poczynania psychopatów, ale nie zawsze mają silne przełożenie na decydentów i póki psychopata nie popełni przestępstwa obserwacje straży firmowej rzadko są brane pod uwagę. A szkoda, bo wiele firm mogłoby nie stracić wielu milionów, gdyby tylko posłuchały swych strażników.

Psychopaci się różnią od innych ludzi bo ich mózg działa inaczej. Z bliżej nieznanych powodów ich odczuwanie emocji jest bardzo ograniczone a krzywdzenie innych nie wywołuje nawet najmniejszego dyskomfortu. Psychopaci nie odczuwają wyrzutów sumienia a sprawianie komuś bólu czy radości w ich odczuciu przynosi dokładnie takie same, zupełnie obojętne, następstwa. I chociaż są w stanie okazywać emocje, to są to wyłącznie cienie naszych emocji, manipulacyjne zachowania, które można praktycznie wykorzystać do realizacji własnych celów.

 

Tekst ten powstał na podstawie książki autorstwa Paula Babiaka i Roberta D. Hare pt. „Psychopaci w firmie” (oryginalny tytuł: „Snakes in suits: When psychopaths go to work.”).

foto: GWP

foto: GWP